Charakterystyczne zachowania dla zyskownych i stratnych dni
W poprzednim tygodniu miałem serie 2 bardzo dobrych oraz dwóch bardzo złych dni, dzięki czemu miałem idealne porównanie mojego tradingu oraz jego efektywności. Poniższa lista przedstawia moje zachowanie. Różnica jest ewidentna i bardzo mnie zaskoczyła.
Dni zyskowne:
– czekam, aż rynek dojdzie do ekstremum i dopiero gdy widzę, że już dalej „nie ma siły” iść, otwieram pozycje (w zależności od aktualnej zmienności – po cenie rynkowej lub z limitem 1 punkt od aktualnej ceny)
– czekam, aż trade pójdzie w moją stronę min 3 -5 punktów i daję mu „oddychać” gdy idzie powoli w stronę przeciwną
– nie wykonuję tradeów pod wpływem impulsu – tylko przemyślane, na podstawie tego co wyczytam z arkusza zleceń, czyli gdy zauważę powstający poziom wsparcia/oporu
– jednym słowem gram bardzo strategicznie i planuję to co wykonam starając się być o 2 ruchy przed wszystkimi
– odpoczywam gdy tylko poczuję spowolnienie pracy mózgu, senność lub zmęczenie, np.: drzemka 5-15 min, spacer lub sesja z muzyką (chociaż tą ostatnio słucham cały czas)
Dni stratne (kompletne przeciwieństwo powyższego):
– otwieram pozycję ponieważ wydaje mi się, że rynek zaraz ucieknie min 10 punktów w ciągu sekundy a ja na tym nie skorzystam (dzieje się tak tylko w przypadku złapania stop-lossów, czyli bardzo rzadko)
– zamykam trade-a gdy odrazu nie pójdzie w moją stronę, a tym bardziej gdy cofnie się nawet o punkt w stronę stop-lossa, ewentualnie trzymam stratę zbyt długo, ponieważ jest już za duża, żeby ją zamknąć (chociaż trzymanie strat nie zdarza się ostatnio prawie wogóle)
– tradeuję z maksymalnym zaangażowaniem, pomimo uczucia zmęczenia, spowolnienia czasu reakcji itp., myśląc, że w ten sposób odrobię szybciej stratę
– jednym słowem reaguję na to co już się stało pomimo tego, że prawdopodobieństwa były po mojej stronie
Zaskakujące są powyższe wnioski dla mnie, ponieważ w czasie tradingu tego się tak nie odczuwa. Dopiero rzut oka na tą listę z perspektywy czasu uświadamia, jak bardzo podejście może wpłynąć na rezultaty. Wydaje mi się, że opisane zachowanie wynikało z niewłaściwego nastawienia. Podczas dnia stratnego, powtarzałem sobie (usprawiedliwiałem się), że tradeuję, żeby trade-ować jak najwięcej tylko mogę, żeby jak najwięcej się nauczyć. W czasie dnia, na plusie, moje nastawienie było skierowane głównie na osiągnięcie celu +40 punktów przez co byłem selektywny w wybieraniu trade-ów i napewno nie goniłem rynku, co jest częstą przyczyną kiepskich wyników.
Istnieje jeden problem, zachowywanie się tak jak powinienem wymaga ogromnej cierpliwości i dyscypliny – ale czy nie o to chodzi w tradingu, szczególnie z taką częstotliwością? Odkryłem Amerykę na własnej osobie … jak widać nie wystarczy tylko o tym przeczytać. Najważniejsze to zrozumieć i móc odnieść się do własnego doświadczenia.
Pozdrawiam
P.S. Dzisiaj liczba osób czytających mojego bloga przekroczyła cenę Bunda z czego jestem bardzo zadowolony. Wielkie dzięki wszytkim za rejestrację i tym bardziej zobowiązuję się dostarczać treść, z której będziecie zadowoleni.
cześć marcinie
po moich dotychczasowych tradach na daxie doszedłem do identycznych wniosków co ty i musze przyznać za już kolejny-drugi-tydzien jestem dziennie systematycznie zyskowny ale musze przyznac ze czasami az pale sie do trada bo wydaje mi sie ze wiem co zrobi rynek efekt wiadomy .Cierpliwośc w tradowaniu jest na wage złota-zysków
pozdrawiam
Prawie nigdy nie robie transakcji typu daytrading. Średni okres trzymania pozycji to u mnie 2-4 tygodni (głównie akcje GPW). Mam jednak podobne wnioski co do zyskownych i stratnych operacji.
Przyczyną tego może byc to, że pod wplywem tak pozytywnych jak i negatywnych emocji popelniamy blędy. Polaczenie negatywnego stresu, ambicji i pewnosci siebie to przyczyna strat.