Trading wysokiej częstotliwości (HFT) – maszynka do robienia pieniędzy
Ostatnimi czasy, wśród uczestników rynków finansowych coraz częściej pojawia się tajemniczy zwrot High Frequency Trading (HFT), czyli trading wysokiej częstotliwości. Co oznacza i dlaczego popularność (zarówno ta dobra jak i zła) tego stwierdzenia rośnie w tak szybkim czasie? O tym właśnie jest dzisiejszy wpis.
Kto pierwszy ten lepszy
Gdy pod koniec lat dziewięćdziesiątych parkiety giełdowe zaczęły przemieniać się w serwerownie, wiele osób nie wierzyło, że ewolucja rynków w tym kierunku okaże się sukcesem. Dzisiaj, ponad dziesięć lat później, mało kto z młodszego pokolenia graczy, potrafi wyobrazić sobie, aby transakcje wykonywane były inaczej niż elektronicznie. I nie ma się czemu dziwić. Infrastruktura informatyczna umożliwiła niesamowity rozwój rynków kapitałowych, zwiększając ich efektywność, a zarazem obniżając koszty. Dzięki rozwojowi technologii, to co kiedyś było dostępne tylko dla garstki „wtajemniczonych”, teraz nagle stało się dostępne dla każdego, kto tylko ma dostęp do internetu i wolne fundusze.
W tym momencie wato zastanowić się jakie kolosalne zmiany pociągnęła za sobą opisana rewolucja? Kosztem/zaletą przejścia z parkietu na „ekrany”, było zwiększenie efektywności rynku. Zaletą – ponieważ większa efektywność oznaczała bardziej precyzyjne odzwierciedlenie wartości instrumentu w cenie; Wadą – ponieważ możliwości czerpania zysków z odchyleń od wartości prawdziwej stały się zdecydowanie mniejsze. Osoby widzące przyszłość w handlu elektronicznym zainwestowały ogromne środki w sprzęt i architekturę umożliwiającą całkowite wykorzystanie dostępnych możliwości. Z czasem, gdy trend okazał się nieodwracalny, pozostali, bardziej ostrożni, zaczęli dołączać do wyścigu technologicznego. Oczywistym jest, że Ci którzy pierwsi zdecydowali się na ten krok, podjęli największe ryzyko ale zyskali najwięcej, ponieważ gdy „nowi” zaczęli uczyć się funkcjonować w nieznanych warunkach, dla nich to środowisko nie było już niczym nowym dzięki czemu korzystali na błędach początkujących. A jak sytuacja wygląda dzisiaj?
Walka o mili, mikro, a nawet nano sekundy
W wyniku wyścigu o najlepszy sprzęt, najszybsze połączenia i najlepsze algorytmy oraz w wyniku ogólnej dostępności rynków, coraz więcej osób rywalizuje ze sobą o wykonanie zlecenia po jak najlepszej cenie. Jako, że giełdy dla większości instrumentów trzymają się zasady „kto pierwszy ten lepszy” odnośnie kolejności wykonywania zleceń – oczywistym jest, że szybszy wygrywa, podczas gdy reszta musi pogodzić się albo z gorszym wykonaniem lub z anulowaniem zlecenia. Zresztą, nic w tym dziwnego, ponieważ rynki zawsze działały w myśl tej zasady. Problem pojawia się, gdy uświadomimy sobie, co oznacza szybciej niż pozostali. Zobaczmy to na przykładzie potwierdzenia wykonania transakcji. Dawniej, na parkiecie moment od złożenia zlecenia do otrzymania potwierdzenia trwał od kilku sekund do kilku minut. Teraz, dla przykładu Eurex, poprzez wprowadzone w 2008 roku ETS (Enhanced Trading Solutions) twierdzi, że czas ten został zredukowany do 1 milisekundy, w przypadku zleceń złożonych z budynku giełdowego oraz przy opóźnieniach rzędu 1ms/100km przy zleceniach oddalonych od giełdy. Przy setkach tysięcy aktywnych uczestników, mogących wysyłać zlecenia z taką szybkością, kolejność przyjęcia zlecenia do Arkusza Zleceń mierzona jest w mikro, a może i nano-sekundach. Wystarczy zadać sobie pytanie: czy człowiek jest w stanie reagować tak szybko? Hmmm…
A teraz najciekawszy wynalazek Wall Street
Jeszcze do niedawna myślałem, że za skrótem HFT kryje się wykonywanie wielu transakcji bardzo często. Nie myliłem się zbytnio, chociaż podstawowy mechanizm bardzo mnie zaskoczył i wręcz poczułem się oszukany. Otóż, pomijając HFT jako wykonywanie równolegle transakcji na wielu instrumentach, dowiedziałem się, że bardzo popularne stało się uprzedzanie zleceń. Umożliwia to funkcjonalność 30 milisekundowego podglądu do zlecenia wprowadzanego do arkusza zleceń, jaka została udostępniona przez giełdy (dostępna za opłatą). Zanim zagłębię się w szczegóły, warto zwrócić uwagę na rysunek poniżej, który doskonale ilustruje przebieg całego procederu (ze względu na opis w języku angielskim, przytoczę tłumaczenie poniżej).
(źródło: http://www.nytimes.com/2009/07/24/business/24trading.html)
- 09:31:00.00 – Aktualna cena jest na poziomie $21.00. Inwestor wysyła zlecenie zakupu 5000 akcji firmy XYZ.
- 09:31:00.01 – Zanim zlecenie zostaje wysłane do arkusza zleceń, algorytmy HFT mają podgląd na nadchodzące zlecenia
- 09:31:00.05 – Wiedząc o nadchodzący zleceniu, algorytm HFT skupuje wszystkie dostępne akcje po cenie $21.00, automatycznie wystawiając je na sprzedaż po cenie $21.01
- 09:31:00.30 – Zlecenie trafia na rynek i zostaje wykonane po cenie 21.01, na czym algorytm zarobił $0.01 od akcji, czyli $50 w tym przypadku
Kwota $0.01 na akcję nie wydaje się zbyt wielka. Gdy jednak w taki sposób algorytm wykona obrót w wysokości kilkuset lub kilku milionów akcji – zysk zaczyna być już znaczący.Co ciekawsze, algorytm nie musi sprzedać akcji z zyskiem! Wystarczy, że zamknie pozycję bez straty, ponieważ dzięki rabatom na koszty transakcji, firma generująca duży obrót otrzymuje od giełdy zwrot opłat.
Dzienny wolumen sztucznie napompowany
Zgodnie z aktualnym prawem, sztuczne „podkręcanie” wolumenu transakcji dla mało znanych akcji, żeby zwiększyć ich popularność jest nielegalne. Gdy jednak przyjrzeć się dokładniej powyższemu procederowi, niczym nie różni się od zakazanych praktyk, aczkolwiek jest dowolnie praktykowany przez firmy mające wystarczające fundusze, aby zainwestować w najnowocześniejsze komputery i najszybsze połączenia. Dodatkowo, giełda motywuje i wynagradza je za tego rodzaju praktyki. Wszyscy wydają się być zadowoleni: właściciele algorytmów HFT generują ogromne zyski (ciekawe dlaczego Goldman Sachs ogłosił rekordowe zyski w tym roku?), a giełdy mogą pochwalić się wysoką płynnością, która teoretycznie przyciąga kolejnych graczy. Nie trudno jest jednak zauważyć, że największymi poszkodowanymi są tradycyjni inwestorzy. Oczywiście dla dużego funduszu inwestycyjnego trzymającego pozycję kilka miesięcy, taka różnica w cenie nie ma wielkiego znaczenia. Jednak gdy pod uwagę weźmie się setki transakcji, a na każdej drobny „poślizg”, kwota jaką tracą staje się już znaczna, a że kapitał przez nie inwestowany zazwyczaj należy do drobnych inwestorów prywatnych – efekty tego procederu są przez nich najbardziej odczuwalne. HFT można więc określić swego rodzaju podatkiem za możliwość gry. Czy takie podejście jest fair? Podobno odpowiedzi na to pytanie zaczął szukać amerykański odpowiednik naszej Komisji Nadzoru Finansowego – SEC. Prawdopodobnie wprowadzone zostaną ograniczenia, które proceder ograniczą, aczkolwiek zanim to nastąpi, wygląda na to, że trzeba się pogodzić z faktem, iż takie zjawisko istnieje i jako mała rybka – prześlizgnąć się pomiędzy rekinami i wielorybami. Niemniej jednak jest to tylko potwierdzeniem, że rynki kapitałowe zmierzają w jednym kierunku i zamiast walczyć z trendem, czy nie warto by się było do niego przyłączyć?
Pozdrawiam
Dla mnie rodzaj zalegalizowanego oszustwa. Czysty cheating. I znowu mamy równych i równiejszych na parkiecie.
Flash orders to sroty glupoty. Kilka bankow jak GS, Deutche itd mieli dostep do tej informacij a nie jak gazety podaja ze HFT traders. Narobili szumu by sie nie wyadalo kto mial dostep do tego. Nie ma znaczenia czy sa flash czy inne sroty glupoty. Takie jest tradowanie. Adopt or die.
Pozd.
Z tego co wiem, flash trading jest dalej praktykowany i jak na razie, pomimo ze sa plany, nie zostal zabroniony, wiec nie wierze w teorie, ze szum sie zrobil zeby przykryc duze banki. Zgadzam sie jednak z tym, ze nie moze byc wymowka jesli nie potrafi sie zarabiac na gieldzie…
Witaj Marcinie!
Zaczynam zdobywać wiedzę na temat daytradingu. Obecnie czytam prowadzony przez Ciebie blog, a także „Daytrading” Jake’a Berensteina. Zarówno Ty i pan Jake (i pewnie wielu, wielu traderów), podkreślacie wagę skrupulatnego prowadzenia dziennika i statystyki wykonanych transakcji celem ewolucji i optymalizacji przyszłych poczynań na rynku. Czy mógłbyś udostępnić wykonane przez Ciebie puste arkusze excela do prowadzenia statystyk? Mam zamiar w niedalekiej przyszłości otworzyć rachunek demo i zacząć prowadzić zapis swojej aktywności.
Z poważaniem,
Darek.
Nie ma sprawy, zalacze taki arkusz w najblizszym czasie. Pozdrawiam
Czesc Darku, zgodnie z obietnica – plik … wkrotce przygotuje wpis z intrukcja obslugi, ale jesli jestes niecierpliwy to mozesz sprobowac samemu nauczyc sie z niego korzystac.
Pozdrawiam
Marcin
Link do pliku: http://pro-trading.pl/wp-content/uploads/2009/12/podsumowanieDnia.zip
Cześć Marcin.
Instrukcja obsługi arkuszy bardzo ułatwi wykorzystanie pełni ich możliwości osobie tak niedoświadczonej na rynkach jak ja!
A tak sobie myślę nad sensem rejestracji swoich przyszłych spekulacji za pomocą aplikacji nagrywającej zdarzenia pulpitu i późniejszej analizie trejdów. Każdy ruch myszki na pulpicie powinien w mniejszym lub większym stopniu zdradzać po której stronie rynku opowiadaliśmy się w danym momencie.
Może w tym wypadku ponosi mnie wyobraźnia i ambicja ;-), ale skoro wielu mądrych ludzi mówi, że emocje w znacznym stopniu przeszkadzają w dyscyplinie i wykonaniu planu, a twarz zdradza stanów emocjonalnych w określonym czasie, to może by tak zainstalować na przeciwko monitora kamerkę i po sesji badać swoje zachowanie gdy otwarta pozycja przynosi straty jak i zyski. (czytam teraz Eldera „Zawód inwestor giełdowy” i ów autor wspomina, że po jego koledze nie dało by się poznać czy w danej chwili realizuje zysk/stratę, gdyż w tak profesjonalny sposób panuje nad emocjami i dyscypliną).
Powyższy pomysł za pewne graniczy z humorem, ale może coś w tym jest ;-)
pozdrawiam!
nowicjusz Darek
Czesc Darku, troszke szkoda ze mam ostatnio tak bardzo malo czasu, bo sporo jest do napisania, no ale nie ma kiedy… Co do Twojego pomyslu nagrywania tego co robiles to nie jest to wcale nic nowego. Sam robilem takie nagrania korzystajac z programu ZDRECORDER. Dzieki niemu mozna nagrac filmik z wszystkiego co sie dzieje na ekranie, wlacznie z wskaznikiem myszki, a jego najwieksza zaleta jest rozmiar pliku: 10 godzin mojego tradingu to ok 1,5GB wiec naprawde jest niezly. Trzeba pozniej tylko znalezc czas na analize tego co i jak sie robilo, oraz tego co i jak mozna bylo zrobic lepiej. Zdecydowanie polecam. Mi z czasem nagrywanie zaczelo przeszkadzac, ze wzgledu na delikatne spowolnienie komputera. No ale jesli grasz na wykresach, to mysle ze narzedzie bedzie dla Ciebie rewelacyjne. Polecam jak najbardziej.
Pozdrawiam
Marcin
Czesc Marcin,
Czy grasz też na naszym kontrakcie fw20 jako day trader?
Czesc Adam,
Niestety nie gram aktualnie na Wigu… Aczkolwiek jest to kontrakt na ktorym zaczalem ;) I na ktorym stracilem swoje pierwsze 2500 zl ;)
Pozdrawiam
Cześć Marcin,
Ja też poniosłem straty na fw20. Niestety,ale nauka kosztuje i wymaga czasu.Jest takie powiedzenie „Najpierw jest cierpienie,a potem jest radość”Czy interesujesz się również rynkiem AIM? Nie mogę znaleźć informacji o branży,która najbardziej się rozwineła i na której były największe zyski w latach 2002-2007 na rynku AIM?
Fajny blog prowadzisz i można dowiedzieć się z niego wielu ciekawych rzeczy.
Pozdrawiam
Adam
Cześć Marcin,
Wspomniałeś,że wolumen przy cenie ma znaczenie ogromne.Jeśli np masz podgląd do 5 pozycji, to najwazniejszy jest volumen przy kursie najbliższego zrealizowania po stronie kupna lub sprzedaży, czy volumen łącznie przy 5 pozycjach po stronie kupna lub sprzedaży?
Pozdrawiam
Adam
Uff, pomimo sniegow i mrozu udalo mi sie dotrzec do Polski… juz odpisuje na pytania: nie interesuje sie rynkiem AIM i nie mam takich informacji. Ewentualnie mogl bym poszukac na bloombergu, ale to dopiero po powrocie do biura czyli na poczatku stycznia.
Co do wolumenu, to nie mozna powiedziec, ktory poziom jest najwazniejszy. Obserwacja wolumenu polega na „wylapywaniu” specyficznych powtarzajacych sie wzorcow/ustawien i reagowac na nie tak szybko jak tylko uda sie je rozpoznac. Co jest trudne w takiej grze to fakt, ze czesto ciezko jest opisac takie uklady ceny, wolumenu i szybkosci zmian jako algorytm, ktory mozna zaprogramowac. W jakis sposob, mozg ludzki jest w stanie rozpoznac powyzsze, czesto z duza skutecznoscia…
Pozdrawiam
Cześć Marcin,
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!
Wspomniałeś kiedyś na swojej stronie,że traderzy mają dzienny limit do wypracowania.Jak dobrze pamiętam było to 40 pkt na dzień.Czy to oznacza,że jeśli w ciągu miesiąca nie wypracuje się wspomnianej średniej dla jednego dnia, to taki trader jest nie opłacalny dla firmy i zastępują go innym?
Pozdrawiam
Adam
Dzieki i wzajemnie, zycze Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku, przede wszystkim sukcesow na gieldzie ;)
Co do limitow, o ktore pytasz, to w zasadzie sa one tylko pogladowe. Jednym slowem – zarabiajac te 40 punktow dziennie, pozwalajac sobie na jedna 40 punktowa strate w tygodniu, mozna zarobic na tyle, zeby jakos przezyc z miesiaca na miesiac, czyli oplacic koszty transakcji, biurko i zeby miec na oplacenie mieszkania i jedzenia. Pomimo, ze 40 punktow dziennie wydaje sie duzo, to w ostatecznym rozliczeniu az tak duzo nie jest.
Odnosnie tego co firma robi z osobami, ktore nie zarabiaja wystarczajaco duzo, zeby pokryc koszty to juz zalezy od firmy. Dla przykladu, Futex wspiera i pozwala tradeowac bardzo dlugo na swoj koszt (pokrywa oplate za biurko) osobom, ktore bardzo sie do tej pracy przykladaja i staraja. Oczywiscie, jezeli widac, ze komus nie zalezy, i nie przyklada sie wogole, firma pozbywa sie kogos takiego w pierwszej kolejnosci.
Pozdrawiam
Marcin